Właściwie to dzisiaj spotkałam się z taką sytuacją pierwszy raz, w której będąc na zakupach z mamą kasjerka z bólem tyłka rzuciła pieniędzmi tak, że spadły one na ziemię. Całą historię opisałam później na Facebooku po czym w odpowiedzi jedna z dziewczyn napisała mi komentarz, że powinnam zamienić się z kasjerką miejscami i dopiero bym zobaczyła jak to jest siedzieć w takie upały. Co bym zobaczyła? Sama pracowałam już jako kasjerka, a dokładniej 2 lata temu zaczynałam swoją pierwszą pracę w sklepie spożywczym w największe lipcowe upały. Możecie wierzyć lub nie ale na zakupy przychodziły różne osoby między innymi takie, które roznosiły zapach alkoholu w powietrzu i takie, które zwyczajnie śmierdziały potem i wszystkich musiałam traktować równo.
Pomimo tego, że ktoś przyszedł przepocony lub gorzej ubrany to nadal był klientem, którego trzeba było obsłużyć. Musiałam to zrobić i być przy tym jednocześnie miła bo za to mi płacono i był to mój zasrany obowiązek. Nie sapałam i nie obrażałam się na kupujących, którzy płacili grubymi pieniędzmi. Tylko jak brakowało drobnych to biegałam gdziekolwiek i prosiłam się, żeby mi rozmieniono. W końcu wychodzę z założenia, że jak praca co niektórym nie odpowiada zawsze można się zwolnić, przekwalifikować albo zwyczajnie iść na studia i poszukać innej pracy na przykład w klimatyzowanym biurowcu. Jeszcze innym ale trochę trudniejszym wyjściem, żeby nie pracować na kasie to starać się o dofinansowanie i samemu założyć własny interes. Serio, nie widzę najmniejszego problemu bo zawsze jest jakieś wyjście z danej sytuacji. Ja sama z dnia na dzień zrezygnowałam z pracy jako kasjerka nie z powodu ludzi ale ze względu na współpracowniczki, które traktowały mnie gorzej niż śmiecia.
W miejscu, w którym pracowałam chciano zrobić ze mnie złodziejkę i kładziono na wierzch grube pieniądze, żeby sprawdzić czy je wezmę. Jeszcze innym razem jak poprosiłam o dzień wolny na sobotę bo wypadły mi akurat wtedy wykłady na uczelni to szykanowano mnie, że z jakiej to racji dostałam wolne. Po prostu zamiast się męczyć zrezygnowałam i wiem, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Nie mówię tu o osobach, które mają rodziny i nie złożą wypowiedzenia z dnia na dzień bo jest to nierealne w ich przypadku. Takie osoby mogą jedynie chodzić i szukać pracy w innym miejscu lub jeżeli mają możliwość i wolne weekendy mogą iść do szkoły zaocznie i podwyższyć swoje kwalifikacje, żeby zmienić znienawidzoną pracę. Natomiast osoba, która napisała mi wyżej wspomniany komentarz ma 22 lata i nie ma dziecka ani rodziny na utrzymaniu. Dlatego jak praca w sklepie przeszkadza i klienci są upierdliwi to radzę zrobić tak jak Ja lub zastosować się do powyżej wypisanych propozycji...
Wy też spotkaliście się kiedyś z podobną sytuacją w sklepie? :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak już tu wszedłeś to zostaw po sobie mały ślad.
Będzie mi miło. :-)