piątek, 4 grudnia 2015

Może by tak spróbować zacząć życie od nowa?

Zapewne w życiu większości z nas przychodzą momenty, w których to mamy wrażenie, że wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma. W takich chwilach czujemy, że nikt nawet nie stara się nas zrozumieć i pragniemy zacząć życie od nowa. Pragniemy czegoś świeżego, a przede wszystkim zamknięcia starego rozdziału, który nas z dnia na dzień wyniszcza nas co raz bardziej. Przyczyny takiego stanu mogą być różne poczynając od rodziny i związku, a kończąc na miejscowości, w której mieszkamy...

Pamiętam, że zanim ukończyłam szkołę średnią myślałam o tym, żeby wyprowadzić się z domu rodzinnego jak najszybciej. Niestety, moje plany i marzenia szybko zweryfikowało życie i można by rzec, że dostałam cios prosto w mordę od życia na dzień dobry. Nie zdawałam sobie wtedy jeszcze sprawy z tego, że znalezienie pracy po szkole średniej w obecnych czasach graniczy z cudem ale nie o tym dzisiaj. Dzisiejszy wpis jest o rozdarciu wewnętrznym jakie towarzyszy mi od prawie roku. Jest to stan, który powoli zabija mnie psychicznie i fizycznie. Może dziwnie to zabrzmi ale po prostu od pewnego czasu nie mogę patrzeć na miasto, w którym mieszkam praktycznie od urodzenia. Tak naprawdę od dobrych kilku miesięcy odczuwam ogromny dyskomfort w miejscu, które z jednej strony jest mi bliskie ale z drugiej już od dawna obce i nieznane. Czuję się cholernie zagubiona  i nie wiem jeszcze jak długo to zniosę i wytrzymam. Jak znaczna część ludzi mam potrzebę większych lub mniejszych zmian w swoim życiu. 

Jedni są szczęśliwi zmieniając co miesiąc kolor włosów, a inni rzucają wszystko z dnia na dzień i tak jak Ja pragną zmienić swoje dotychczasowe życie w sposób radykalny tu i teraz. Może i dla niektórych z Was jestem niepoprawną marzycielką i wariatką w jednym ale Ja tak naprawdę chciałabym w końcu odnaleźć swój własny kąt. Miejsce, w którym to zaczęłabym wszystko zupełnie od nowa z czystą kartą. Możliwe, że jest to spowodowane tym, że w miejscowości, w której mieszkam od urodzenia nie widzę dla siebie żadnych perspektyw. Przecież za 50 lat mogę obudzić się stara i nieszczęśliwa, że nie zrobiłam kompletnie nic aby to życie zmienić. Z jednej strony mam tu rodzinę i narzeczonego, którego bardzo kocham ale nie mogę patrzeć tylko na innych. Muszę w końcu zacząć myśleć tylko i wyłącznie o sobie bo jeżeli nie Ja to nikt inny o mnie się nie zatroszczy. To prawda, że czasami jesteśmy przyblokowani przez rodzinę, która radzi zupełnie inaczej niż sami mamy zamiar postąpić. 

Za każdym razem kiedy to narzeczony odwozi mnie po spotkaniu do domu zawsze pyta mnie o to samo, a mianowicie dlaczego jestem smutna? Odpowiedź jest jedna i zawsze brzmi podobnie ale po co mam się tysiąc razy powtarzać? Jaki jest sens wymawiać słowa, których to druga osoba nie słyszy lub tak naprawdę nie stara się ich nawet chociażby zrozumieć. Większość z nas tak naprawdę boi się ostrej opinii ludzi, którzy będą później o nas plotkować. Przecież od zawsze wiadomo, że ludzie gadali, gadają i będą gadać więc dlaczego na siłę tkwimy w toksycznych związkach i mieszkamy tam gdzie czujemy się nieszczęśliwi? W końcu nie liczą się inni tylko my sami i to co sprawi, że my sami poczujemy się w końcu wolni i szczęśliwi. Wiem też jedno, że w najbliższym czasie będę szukać swojego miejsca na tej planecie. Nie wiem jeszcze dokładnie jak to zrobię i kiedy dokładnie to nastąpi ale jestem zdesperowana do tego stopnia, że żadna siła nie jest mnie już w stanie powstrzymać...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak już tu wszedłeś to zostaw po sobie mały ślad.
Będzie mi miło. :-)