środa, 15 lipca 2015

Czym dla Ciebie jest przyjaźń?

Ostatnio dość często zadaję sobie pytania, które brzmią: Czym jest przyjaźń i gdzie się podziali Ci prawdziwi przyjaciele? Odkąd pamiętam nie miałam ich zbyt wielu. Od dziecka byłam osobą nieśmiałą, która wręcz wstydziła się zagadać do drugiej osoby. Zawsze stroniłam od bójek i awantur, które miały miejsce w klasie. Nie lubiłam być w centrum zainteresowania... Raczej byłam cicha, skromna i skryta. Jak wiadomo z wiekiem mi to przeszło ale do rzeczy. 

W swoim życiu spotkałam wielu ciekawych ludzi, które coś wniosły do mojego życia ale i takich co były gówno warte! Będąc jeszcze w Gimnazjum miałam przyjaciółkę ale niezgodność charakterów i inne priorytety na życie nas podzieliły. Mimo tego niepowodzenia postanowiłam się nie poddawać szukając przyjaźni i prawdziwej miłości dalej bo zawsze wierzyłam, że gdzieś ona jest. To drugie znalazłam ale co do pierwszego zwątpiłam, że kiedykolwiek jeszcze znajdę. W szkole średniej miałam kilku znajomych i jedną najlepszą koleżankę, którą po pewnym czasie zaczęłam traktować jak przyjaciółkę. Często, ponieważ co piątek po lekcjach jeździłam do niej do domu na wspólny maraton filmowy lub na zwykłe babskie pogaduchy. Pamiętam, że zawsze mogłam się jej zwierzyć dosłownie ze wszystkiego bo zawsze mnie wysłuchała. Niestety od czasu kiedy skończyłam szkołę drogi z niektórymi osobami się po prostu rozeszły. Jak wiadomo, każdy z nas poszedł w swoją stronę. Jednak wierzyłam, że w tym przypadku nadal pozostaniemy dobrymi koleżankami, które chociaż od czasu do czasu się do siebie odezwą. 

Mimo wszystko do dzisiaj nie mogę zrozumieć jednego. Nie mogę kurwa pojąć jednej rzeczy... Dlaczego osoba, która jeszcze niedawno pisała do mnie średnio minimum raz w tygodniu i dzwoniła przestała się z dnia na dzień w ogóle odzywać? Przecież będąc w szkole średniej i tuż po jej skończeniu pisałyśmy do siebie, a nawet czasami spotykałyśmy się, żeby powspominać stare czasy! Sama nie wiem co się wtedy stało, że tak to wszystko się potoczyło ale postanowiłam, że tym razem Ja napiszę. W końcu nie chciałam wyjść na damę, która czeka na inicjatywę ze strony przeciwnej. Kilka nieudanych prób nawiązania kontaktu i krótkie zdawkowe odpowiedzi przez, które wywnioskowałam niechęć do pisania ze mną nie zniechęciły mnie. Wręcz przeciwnie, postanowiłam spróbować napisać ponownie za jakiś czas. Niestety, nawet po kolejnym z rzędu podejściu dostałam jedynie w odpowiedzi: Tak, nie i nie mam czasu bo mam teraz sesję... Kiedy na nowo dostałam kosza uznałam, żeby jednak dać sobie spokój i nie włazić komuś za przeproszeniem w dupę. Sama studiuję i wiem co to sesja ale mimo wszystko zawsze znajdę na wszystko trochę czasu. 

Ok, sesja minęła ale sytuacja nadal nie uległa zmianie. Za to zauważyłam przez ten czas jedną dziwną rzecz i postanowiłam o tym powiedzieć narzeczonemu. Na początku stwierdził, że jestem przewrażliwiona ale później jak sam to dostrzegł dopiero przestał mówić o moim przewrażliwieniu. Dopatrzyłam się, że ta pseudo koleżanka, która zawsze wspierała mnie w trudnych chwilach była przy mnie tylko wtedy jak w moim życiu działo się kurewsko źle. Nie wiem, dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam jak chodziłam jeszcze do szkoły średniej. Może byłam zaślepiona tymi słodkimi słówkami: On nie jest Ciebie wart, olej Go lub tym, że dasz sobie radę. Oczywiście, że dam radę. Zawsze dawałam radę ze wszystkim. W końcu jak upadam to podnoszę się z siłą dziesięciokrotnie większą. 
Dziwne prawda? 

Bardzo bliska koleżanka, której zwierzałam się ze wszystkich najskrytszych tajemnic mówi, że mam olać własnego faceta. Zamiast tego mogła powiedzieć, żebyśmy po prostu porozmawiali lub coś innego. Dlaczego nie pisała jak byłam szczęśliwa, jak było super i jak wszystko układało się po mojej myśli tylko wtedy jak było źle? Może po prostu ta dobra koleżanka lubi jak ktoś ma gorzej od niej samej? W końcu prawdziwi przyjaciele są na dobre i złe. Nie tylko wtedy jak jest źle ale wtedy kiedy cieszymy się, że nam się układa i jest dobrze. Nie wiem i tego już zapewne się nigdy nie dowiem jaką ona jest osobą i co nią kierowało. Stwierdziłam, że nie będę marnować na nią swojego cennego czasu. Wiem jedno, że przez te kilka lat miałam przy sobie prawdziwego przyjaciela, na którego nie zwracałam uwagi. Jest to osoba, która wiernie jak Anioł Stróż była i jest nadal przy mnie ciesząc się z każdego mojego najmniejszego sukcesu... Mój narzeczony! Dlatego zanim ostatecznie stwierdzisz, że nie masz przyjaciela zastanów się mocno nad tym dwa razy! 

Na koniec pozwolę sobie przytoczyć kilka ciekawych cytatów:

" Nigdy nie walcz o przyjaźń. O prawdziwą nie musisz, o fałszywą nie warto!"
" W prawdziwej przyjaźni nie chodzi o to aby być nierozłącznym. Tylko o to, żeby rozłąka nic nie zmieniła."
" Możemy mieć tysiące znajomych , setki kolegów, dziesiątki przyjaciół, lecz tylko garstka z nich pozostanie przy Tobie w trudnych chwilach..."



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak już tu wszedłeś to zostaw po sobie mały ślad.
Będzie mi miło. :-)