niedziela, 3 stycznia 2016

Postanowienia noworoczne pisane na białej kartce jak wnętrza z katalogów...

Czy pamiętasz moment, w którym to jak co roku obiecujesz sobie, że począwszy od 1 stycznia zaczniesz wszystko od nowa? Tak. Ja też tak mam ale to nic złego! Fajnie jest przecież mieć plany i marzenia bo czym jest człowiek bez tego? Ja sama mam wiele planów i marzeń, do których ciężko dążę... Czasami nawet ze łzami w oczach przeglądam katalogi pięknie urządzonych mieszkań i ze smutkiem wyobrażam sobie, że kiedyś tam będę Ja wraz z moją rodziną...

Czasami płaczę po nocach z tej cholernej bezsilności bo nie mam wszystkiego co bym chciała mieć i pewnie przez najbliższe 2-3 lata mieć nie będę bo mnie po prostu nie stać. Dlatego w Nowym Roku postawiłam sobie cele realne do osiągnięcia. Nie żadne tam najnowsze Srajfony czy wakacje na Malediwach ale takie, które jestem obecnie w stanie spełnić. Nie trzymam się też kurczowo jak wszyscy, że wszystko zaczynam od 1 stycznia, od poniedziałku czy od nowego miesiąca bo po co? Pamiętam, że jak postanowiłam schudnąć w 2014 roku zaczęłam ćwiczyć z Chodakowską w środku lutego. Może wiecie lub nie ale jeżeli z góry coś planujemy to w większości wypadków takie coś nie wychodzi... Ja jedynie zakładam, że za 1,5 roku zdobędę dyplom inżyniera i dążę do tego zamiast gadać jak większość. Dla mnie liczą się czyny, a nie puste słowa wypowiadane na prawo i lewo. Bezsensu jest planować coś do czego sami jeszcze nie dojrzeliśmy lub nie jesteśmy na to po prostu gotowi. Pamiętam, że miałam małe marzenie, które dotyczyło białych mebli w pokoju i powiem Ci, że powoli to marzenie realizuję. 

Poszłam do pracy i zarobiłam na głupi biały stoliczek z dykty z Ikei z promocji i tak samo kupiłam białą komodę do kompletu też z promocji i wychodząc ze sklepu cieszyłam się jak głupie dziecko z tego. Jak to możliwe? Zwyczajnie wystarczyło tylko odłożyć trochę grosza z wypłaty i szukać skrupulatnie białego najtańszego stoliczka bo na prawdziwe drewno w chwili obecnej mnie niestety nie stać i wiesz co Ci powiem? Szukanie codziennie godzinami białych mebli, wysyłanie linków narzeczonemu i znalezienie tańszych zamienników sprawia większą radość niż komoda, która mogłaby kosztować 1000 zł. Nie sztuką jest wydać 1000 zł na komodę i 1500 zł na stolik lecz sztuką jest kupić coś co wygląda podobnie lub o wiele lepiej za o jedno lub nawet dwa zera mniej z tyłu. Jeżeli nie masz pracy bo ciężko Ci ją znaleźć to drugą alternatywą może być sprzedaż swoich starych mebli o ile są w miarę dobrym stanie lub zamiana z kimś co chce się pozbyć tego co Ty akurat potrzebujesz. 

Odkąd skończyłam szkołę średnią zostałam rzucona na głęboką wodę i musiałam zacząć sobie jakoś radzić sama. Rachunek za telefon, własne wydatki takie jak studia, a od niedawna płacenie co miesiąc rachunku za mieszkanie. Częściowo nawet zwróciło mi się za komodę, ponieważ sprzedałam fotel, który stał niepotrzebnie w pokoju i służył tylko jako wieszak do ciuchów więc sprzedałam go za 50 zł. Jeszcze mam w planach sprzedać biurko, które zbiera tylko kurz za podobną cenę i całkowicie zwróci mi się za komodę. Komoda nie była droga bo kosztowała tylko 89 zł, a stoliczek zaledwie 21 zł. Tak rzeczy były nowe i kupione w Ikei dlatego uważam to za mały mój sukces. Tak samo mój narzeczony zobaczył kubek z gumową przykrywką, który kosztuje 35 zł... Ja kupiłam po przecenie za 10 zł... Jest różnica? Jest i o to właśnie w tym wszystkim chodzi. Marzenia da się spełnić ale muszą być one przede wszystkim tak jak wcześniej wspomniałam możliwe do spełnienia. Zamiast marzyć to zacznij działać i spełnij swoje marzenia tu i teraz, a nie od 1 stycznia...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak już tu wszedłeś to zostaw po sobie mały ślad.
Będzie mi miło. :-)