Pierwszą rzeczą jaka mnie zachwyciła nie była masa kosmetyków, która znajdowała się w środku, a pudełko. Piękne pudełko w kolorowe wzory przewiązane wstążką w chabrowym kolorze. Niby nie ocenia się książki po okładce. Jednak przyjemniej jest patrzeć jak coś ładnie prezentuje się również na zewnątrz, ale do rzeczy. Produktami jakie zdecydowałam się przetestować już na samym początku był szampon wzmacniający, a także skoncentrowana maska wzmacniająca z kuracji kaszmirowej z olejkiem amarantusowym z Ziaji. Szampon miał za zadanie nawilżyć włosy, a także poprawić objętość bez ich obciążania. Jeżeli chodzi o samo nawilżenie to nie dostrzegłam dużych zmian. Z racji tego, że nie farbuję swojej czupryny już od 7 lat, a także sporadycznie używam prostownicy i suszarki nie mam więc problemu z przesuszonymi włosami. Natomiast zauważyłam, że na pewno zwiększyła się ich objętość. Szamponu użyłam razem z maską, którą nałożyłam na kilka minut od razu na mokre i umyte szamponem włosy. Po paru minutach maskę należy spłukać.
Użycie maski znacznie ułatwiło mi rozczesywanie i nadało połysku. Maska i szampon nie obciążyły mi włosów. Jeżeli chodzi o maski, odżywki i olejki do włosów to odradzam nakładania ich u nasady, ponieważ po wyschnięciu włosy mogą sprawiać wrażenie przetłuszczonych i przyklapniętych. Trzeci kosmetyk, który przetestowałam wraz z siostrą jest suchy szampon firmy L'biotica Professional Therapy. Suchy szampon ma za zadanie odświeżyć nam włosy bez konieczności użycia wody. Jest to dobra rzecz, jeżeli jedziemy latem pod namiot i nie mamy możliwości umycia włosów. Szampon ma przyjemny zapach i unosi włosy u nasady. Używamy go podobnie jak dezodorantu. Tylko, że psikamy nim na włosy z odległości co najmniej kilku centymetrów. Nie zrobił on jednak na mnie dużego wrażenia, ponieważ jestem osobą, która musi mieć włosy umyte w wodzie i normalnym szamponie. W przeciwnym wypadku mam wrażenie, że włosy nadal są brudne i przetłuszczone. Jednak moja siostra była nim zachwycona, ale co osoba to opinia.
Następnym produktem z pudełka, który podbił moje serce jest odżywka Cece of Sweden o pięknym kokosowym zapachu. Jej formułę aż do 93% stanowią naturalne składniki. Odżywki Cece of Sweden używamy podobnie jak maski z Ziaji. Włosy pięknie po niej pachną i jednocześnie łatwiej się rozczesują. Produktem, który zbytnio nie przypadł mi do gustu jest olejek w kremie do włosów od Marion. Od pozostałych produktów różni się jedynie tym, że nie trzeba go spłukiwać. Nie ułatwił mi on jednak zbytnio rozczesywania. Polecam go nakładać jako dodatek na same końcówki, ponieważ według mnie obciąża włosy. Ostatni produkt to serum multifunkcyjne marki Floslek. Jest to serum, którego zadaniem jest chronić włosy przed wszelkimi zanieczyszczeniami, a także ciepłem suszarki, lokówki i prostownicy. Polecam je szczególnie osobom, które dużo eksperymentują z włosami. Każdy z kosmetyków kupisz już w granicy od 10-20 zł za sztukę. Nie są to kosmetyki drogie, a więc polecam je wypróbować. Ja na 100% wrócę jeszcze do odżywki Cece of Sweden i szamponu z Ziaji. :-)
Użycie maski znacznie ułatwiło mi rozczesywanie i nadało połysku. Maska i szampon nie obciążyły mi włosów. Jeżeli chodzi o maski, odżywki i olejki do włosów to odradzam nakładania ich u nasady, ponieważ po wyschnięciu włosy mogą sprawiać wrażenie przetłuszczonych i przyklapniętych. Trzeci kosmetyk, który przetestowałam wraz z siostrą jest suchy szampon firmy L'biotica Professional Therapy. Suchy szampon ma za zadanie odświeżyć nam włosy bez konieczności użycia wody. Jest to dobra rzecz, jeżeli jedziemy latem pod namiot i nie mamy możliwości umycia włosów. Szampon ma przyjemny zapach i unosi włosy u nasady. Używamy go podobnie jak dezodorantu. Tylko, że psikamy nim na włosy z odległości co najmniej kilku centymetrów. Nie zrobił on jednak na mnie dużego wrażenia, ponieważ jestem osobą, która musi mieć włosy umyte w wodzie i normalnym szamponie. W przeciwnym wypadku mam wrażenie, że włosy nadal są brudne i przetłuszczone. Jednak moja siostra była nim zachwycona, ale co osoba to opinia.
Następnym produktem z pudełka, który podbił moje serce jest odżywka Cece of Sweden o pięknym kokosowym zapachu. Jej formułę aż do 93% stanowią naturalne składniki. Odżywki Cece of Sweden używamy podobnie jak maski z Ziaji. Włosy pięknie po niej pachną i jednocześnie łatwiej się rozczesują. Produktem, który zbytnio nie przypadł mi do gustu jest olejek w kremie do włosów od Marion. Od pozostałych produktów różni się jedynie tym, że nie trzeba go spłukiwać. Nie ułatwił mi on jednak zbytnio rozczesywania. Polecam go nakładać jako dodatek na same końcówki, ponieważ według mnie obciąża włosy. Ostatni produkt to serum multifunkcyjne marki Floslek. Jest to serum, którego zadaniem jest chronić włosy przed wszelkimi zanieczyszczeniami, a także ciepłem suszarki, lokówki i prostownicy. Polecam je szczególnie osobom, które dużo eksperymentują z włosami. Każdy z kosmetyków kupisz już w granicy od 10-20 zł za sztukę. Nie są to kosmetyki drogie, a więc polecam je wypróbować. Ja na 100% wrócę jeszcze do odżywki Cece of Sweden i szamponu z Ziaji. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak już tu wszedłeś to zostaw po sobie mały ślad.
Będzie mi miło. :-)