Czasami w życiu jest tak, że czujesz się w 100% spełniona/y. W końcu masz rodzinę, która Cię kocha i teoretycznie wszystko jest super. Tylko co zrobić w przypadku, kiedy spadasz na dno, a rodzina jedyne co wtedy potrafi to tylko krytykować? Ja sama obecnie jestem na skraju depresji i wykończenia, a rodzina w tym wszystkim mi nie ułatwia. Czasami mam chory pomysł, żeby uciec i schować się na pewien czas. Tak jak dziecko, które na złość chce się ukryć mamie, która na coś nie pozwoliła. Tak cholernie nie chciałam nigdy dorastać. Tak zwyczajnie chciałabym wrócić do czasów, w których to po prostu jedynym moim zmartwieniem było sprzątnięcie pokoju i odrobienie lekcji.
Nikt samoczynnie nie pcha się na ten cholerny świat, ale kiedy już jest to wypadałoby coś ze swoim życiem zrobić. Ja ciągle szukam opcji najlepszych dla siebie, ale nie każdy to rozumie i nie każdy może to akceptować. Ja jestem z tych, którzy nie lubią siedzieć w miejscu, które nie rozwija i nie daje żadnych korzyści. Ja jestem z tych, którzy starają się patrzeć przez różowe okulary. Ja jestem tą, którą od razu pokochasz albo znienawidzisz i nie ma tutaj innej opcji. W ostatnim czasie jestem w stanie, który sprawia mi jedynie ból wewnętrzny. Jestem w stanie, którego nikt nie widzi i powiedzenie, że z rodziną dobrze się wychodzi tylko na zdjęciach staje się dla mnie prawdziwe. Czy gdzieś na tym świecie jest ktoś, kto ponownie namaluje uśmiech na mojej smutnej twarzy? Nie mam pojęcia. Niektórzy gadają, że po burzy zawsze wychodzi słońce, ale co w przypadku, w którym ta burza wcale nie przechodzi?
Generalnie osoby spod znaku barana są ludźmi odpornymi na stres i sytuacje kryzysowe. W ostatnim jednak czasie czuję, że nie mam zupełnie nikogo bliskiego komu mogłabym się tak po prostu wypłakać. Osobie, której mogłabym powierzyć swoje problemy i od razu na sercu zrobiłoby się człowiekowi lżej. Dzisiaj kolejny raz przekonałam się, że nie mam tak naprawdę na kogo liczyć. Wczoraj popłakałam, a dzisiaj dla odmiany poszłam zapalić papierosa. Nic to nie dało, a niesmak w ustach pozostał. Piszę post, a łzy znowu cisną mi się do oczu bo przestałam już wierzyć w siebie i w swoje możliwości. Przestałam wierzyć, że mogę być kimś więcej niż tylko zwykłym pionkiem. Zaczęłam za to wierzyć, że jestem zwykłym szarym człowiekiem, który powinien trzymać się danych schematów. Tylko, że Ja nie chcę. Nie chcę takiego życia, w którym to ktoś mi mówi co powinnam zrobić i wiecie co?
Nie chcę takiej rodziny, która jest obecna w moim życiu jak wszystko układa się dobrze. Szczerze? W takiej sytuacji wolę być już sama. Po co mi rodzina, która jest tylko na zdjęciu? Po co partner, który wszystko widzi w czarnych barwach? Wiem też jedno, że jeżeli kiedyś coś w życiu uda mi się osiągnąć to będzie to wyłącznie tylko moja zasługa. Wolę sama świętować swoje małe i duże osiągnięcia niż z kimś, kto na każdym kroku próbuje zrzucić mi z nosa moje różowe okulary. Jeżeli kiedyś poczujesz, że zabrałeś mi już dosłownie wszystko najlepsze co miałam w życiu to spierdalaj mi z drogi bo źle się to dla Ciebie może skończyć. Dlatego zamiast deptać mnie jak ostatnia świnia, zacznij mi pomagać w budowaniu życia, którym będę się chciała z Tobą podzielić. Jeżeli Ty mi nie pomożesz, a Ja sama je zbuduję to zwyczajnie Cię do niego już nigdy nie wpuszczę i nigdy Ci nie zaufam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak już tu wszedłeś to zostaw po sobie mały ślad.
Będzie mi miło. :-)