poniedziałek, 29 lutego 2016

Cieszmy się z małych rzeczy - tak szybko odchodzą.

Siedzę i myślę jaki to świat niesprawiedliwy i dlaczego to właśnie Ja dostaję po dupie od życia? Nie, nie tylko Ja mam źle. Przecież jakby dobrze pomyśleć są na świecie osoby co mają gorzej i moje problemy przy ich są błahostką. Przecież generalnie to mam co zjeść, gdzie wrócić po pracy i wiem, że w tym domu ktoś na mnie czeka i się o mnie martwi. W takim razie co ze mnie za okropna niewdzięcznica?

W ostatnim czasie i w sumie od początku roku dostałam po dupie od życia codziennego co by za dobrze nie było. Jak nie sprawy w sądzie to praca albo sesja na studiach i tak w kółko. Mówię sama do siebie: Ogarnę to bo przecież wyjścia nie mam i rodziny zawieść przecież nie mogę i muszę być silna. Przychodzi kolejny dzień i znowu ten cholerny stan przygnębienia, że jednak jestem beznadziejna i nie dam rady i tak w kółko. Myślę, że wszystko jednak dobrze się skończy, a Ja mam wrażenie, że jest stabilnie. Wtedy jednak życie pokazuje mi, że jednak się mylę i pralka się psuje i koszt naprawy wynosi 300 zł. Dobra przychodzi facet i naprawia i okazuje się po tygodniu, że znowu ta cholerna pralka nie chce ruszyć i strach czy włożyć w nią jeszcze te cholerne 150 zł czy dać sobie spokój i kupić nową? Jest przecież obawa, że zepsuje się coś innego ale dobra zaryzykujmy. Tak, wiem jest chujowo ale myślę sobie, że coś innego może mnie jeszcze dobić. Wchodzę w swoje oceny z egzaminów studiów i oczom nie wierzę. Jeden z wielu egzaminów, o który się tak mocno bałam zdany na 3 i jakoś końcówka dnia stała się lepsza. 

Generalnie jakby przez chwilę pomyśleć to oprócz dobrej wiadomości o ocenie dowiedziałam się również o dobrym wyniku badań młodszej siostry i to również mnie ucieszyło. Przecież na świecie jest tyle dzieci co nie mają rąk, nóg albo są zwyczajnie upośledzone. Natomiast Ja mam zdrową siostrę i to jest ta mała rzecz, której większość nie zauważa, a Ja zaczęłam. W dobie tylu przykrych wydarzeń obecnego i minionego roku zaczęłam zauważać rzeczy małe i uczę się z nich cieszyć. Cieszę się nawet z tego, że posprzątam zwierzakom w klatkach bo wiem, że są zadowolone. Cieszę się nawet z tego, że jestem chora i ledwo żyję i pewnie myślisz sobie, że wariatka ze mnie straszna. Cieszę się bo wiem, że jutro pójdę na chwilę do lekarza, a resztę dnia spędzę z rodziną. To są te małe rzeczy, których wcześniej jako ignorantka nie zauważałam i dopiero od niedawna zaczęłam. Każdego dnia uczę się chłonąć każdą wolną chwilę bo przecież może być to ostatnia chwila. Staram się jak najmniej kłócić z najbliższymi bo przecież nie wiem czy wrócę do domu żywa. Może mnie przecież w drodze do pracy potrącić samochód, a jeszcze wcześniej autobus, którym jadę może uderzyć w drzewo. 

Nie fajnie jest przecież odchodzić na drugą stronę z tyloma niewyjaśnionymi sprawami i pretensjami do całego świata. Dlatego w ostatnim czasie takich chwil jak kłótnie i nieporozumienia jest u mnie jak najmniej. Smutek sam w sobie nie jest zły, a płacz dodatkowo pomaga nam się oczyścić wewnętrznie. Dlatego zanim powiesz, że gorzej być nie może to rozejrzyj się. Spójrz, że może i nie masz dobrego komputera ale masz coś innego i cenniejszego niż ten drogi komputer. Masz zdrowie, rodzinę, być może masz dziecko, które kocha Cię najbardziej na świecie za to nie ile masz pieniędzy w portfelu. Kocha Cię za to, że jesteś i za to, że poświęcisz mu chwilę dziennie na wspólną zabawę czy odrobienie lekcji. Właśnie takie być może dla nas dorosłych błahe sprawy cieszą dziecko najbardziej. Przypomnij sobie jak byłaś/eś jeszcze dzieckiem i potrafiłeś/aś bawić się zwykłymi wydartymi papierkami z zeszytu, które służyły Ci jako pieniądze na niby do płacenia. Widzisz jak małe rzeczy potrafią cieszyć? Tylko większość z nas przez dorosłość i sprawy życia codziennego przestało te rzeczy zauważać i nawet mi się to zdarzyło wielokrotnie. 

Ja sama nadal uczę się każdego dnia czerpać radość z małych rzeczy, uczę się je w ogóle zauważać bo czym jest ten drogi i wymarzony telefon z jabłuszkiem z tyłu przy zdrowiu, którego nie można kupić? Czym są te wszystkie pieniądze na kontach przy rodzinie, która czeka na Ciebie każdego dnia w domu?
Jest to nic, a teraz idź i ciesz się z tego co masz obok...


środa, 24 lutego 2016

Wkurwienie w niczym nie pomaga!

Siedzę i wkurwiam się i co? Nic to nie daje i tylko zadręczam się myślami o ludziach, którzy życie mi uprzykrzają na każdym kroku. Generalnie to podobno złość piękności szkodzi i u mnie już się to sprawdziło. Z jednej strony ogarnia mnie smutek, a z drugiej to wkurwienie trzyma mnie w napięciu i tak się tym wkurwieniem zmęczyłam dzisiaj, że zasnęłam i po co mi to było? Stwierdziłam, że dobrym pomysłem na rozładowanie napięcia będzie się tutaj Wam wygadać...

Siedzę i myślę co zrobić lub co powiedzieć w danej sytuacji, żeby źle nie wyszło. Wkurwiają mnie ludzie co dupę innemu liżą, żeby mieć lepiej ale Ja tak nie potrafię. Nawet nie chcę mieć nic wspólnego z lizaniem komuś tyłka byleby szybko się wzbogacić lub coś za to dostać. Wolę iść własną niewydeptaną ścieżką, która ma wiele przeszkód do pokonania. Już taka jestem i żadne pieniądze mnie nie zmienią. Baa... Nawet zaproszenie do programu mnie nie skusiło i dałam sobie z tym spokój. Chyba parcia na szkło nie mam, a przynajmniej jeszcze nie wyczuwam. Nadal piszę sobie spokojnie bloga na różne tematy i mam tylko jedną stałą współpracę. Nie piszę jak żebrak do firm z prośbą o darmowe rzeczy. 

Oczywiście, nie jest to nic złego ale wolę jak sam ktoś zaproponuje mi współpracę bo czym są te szmatki dla szanującego się blogera? Niczym, jedynie fajnym dodatkiem do własnej twórczości. Nie sprzedam się dla byle gówna i nie będę podpierdalać dla szybszego wzbogacenia się. Czym więc jest godność dla większości? Dla każdego oznacza ona zupełnie coś innego, a Ja jestem zwyczajnie za stara na ten wyścig szczurów. Ostatnio staram się nauczyć wewnętrznego spokoju i mniej reagować na coś co wkurwia bo to nic dobrego dla organizmu. Nie dość, że sesja na studiach sama w sobie stresuje to jeszcze mam pozwolić na to, żeby inni dodatkowo pogarszali mój stan psychiczny? No więc właśnie! Od pewnego czasu staram się izolować od ludzi, którzy mnie krzywdzą i pogarszają moje samopoczucie. Nie zawsze to oczywiście wychodzi bo prędzej czy później i tak wpadniesz w pracy czy szkole na takiego kogoś co już z samej mordy Cię wkurwia i reszta dnia jest do dupy! 

Jedno Ci powiem, że adrenalina od czasu do czasu jest dobra ale ciągły stres już nie. Nie dość, że włosy Ci szybciej zaczną siwieć i wypadać to jeszcze przedwcześnie zmarszczek się nabawisz i po co Ci to? Nie chcę Cię uczyć co masz robić, żeby mniej się stresować bo sama się jeszcze tego uczę. Chcę Ci jedynie pokazać co możesz stracić wkurwiając się na byle śmiecia, który nic nie wnosi pozytywnego do Twojego życia. Sama w swoim życiu pozbyłam się kilku takich nieudaczników i nie żałuję! Nie dość, że poczułam się wolna to i szczęśliwsza. Obecnie żyję własnym życiem i staram się dobierać znajomych tak, żeby się nie sparzyć na nowo. Zbieram bagaż doświadczeń i cały czas uczę się wkurwiać mniej bo w niczym to nie pomaga, a jedynie szkodzi...

W końcu Ty zepsujesz sobie dzień, a gówno nadal będzie śmierdzieć...



środa, 17 lutego 2016

Program 500+ kontra jego przeciwnicy!

Od jakiegoś czasu na forach i w telewizji można dostrzec batalię, która się toczy o program 500+. Ustawa ta ma na celu zachęcić do powiększania rodziny w zamian otrzymując 500 zł na drugie i kolejne dziecko pod warunkiem, że poprzednie dziecko nie ukończyło 18 lat. W innym przypadku jeżeli pierwsze dziecko będzie miało ukończone 18 to drugie dziecko jest liczone jako pierwsze i może nie zostać mu przyznana taka pomoc. Ewentualnie na pierwsze dziecko można otrzymać 500 zł co miesiąc pod warunkiem, że wysokość dochodu na osobę w rodzinie nie przekracza około 800 zł na miesiąc. Jeżeli jesteście ciekawi mojego zdania i co o tym wszystkim myślę to zapraszam do czytania lektury...

Jest wiele osób, którym nie podoba się ten pomysł, ponieważ te pieniądze mogły przecież zostać przeznaczone na inny zupełnie cel. Tylko pytanie jaki? Ludzie są skonstruowani w ten sposób, że jednym coś się podoba, a drugim nie i na odwrót. Polska jest wolnym krajem i każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania ale kłótnią i tak gówno zdziałamy. Wkurwia mnie od jakiegoś czasu ta cała szopka i ludzie, którym w dupach coś nie pasuje. Jeżeli politycy przyznali by sobie po 500 zł podwyżki to ludzie mieliby pretensje, że okradają Polskę. Natomiast jeżeli politycy działają nad programem, który ma na celu pomoc to dlaczego nie? Oczywiście można te pieniądze przekazać na remont szkół, obiady w szkołach dla ubogich dzieci, staże czy szkolenia ale co to da? Skoro jedni dostaną to drudzy się zbuntują bo zawsze we wszystkim będzie stała jakaś przeszkoda i jeden coś dostanie, a drugi już nie. Inną sprawą jest to, że większość martwi się tym, że bezrobotni zaczną robić kolejne dziecko byleby dostać 500 zł na alkohol albo na coś innego. Na to wpływu już nie mamy i jedyne co nam pozostaje to być dobrej myśli, że tak się nie stanie. 

Prawdę mówiąc mnie program 500+ nie zachęca nawet w najmniejszym stopniu do posiadania dziecka, ponieważ nie chcę sprowadzać dziecka na świat nie mając stabilności finansowej. Co z tego, że program ten wszedł już w życie i został podpisany nawet przez samego Prezydenta RP skoro 500 zł jest to niewielki dodatek, którym możemy się jedynie wspomóc. Nie jest to kwota, która pozwoli przeżyć dziecku miesiąc bo dochodzi do tego jeszcze ubiór i inne rzeczy niezbędne dziecku ale zawsze coś. Jeżeli dają to czemu tego nie przyjąć? Pomijam przypadki, w których to rodzice opływają w luksusach, a i tak pójdą po te 500 zł... Moim zdaniem program nie ma zadania zachęcić do posiadania większej liczby potomstwa, a raczej spełnia funkcję pomocy tym co już na tym świecie są. Tym, którzy świadomie sprowadzili dziecko i w wypadku losowym stracili pracę lub obcięto im znacznie pensję. Większość jednak nie rozumie całego przekazu tej całej ustawy bo są osoby co burzą się, że dlaczego tylko 500 zł dostanę skoro jest to mała kwota na utrzymanie przez miesiąc dziecka. Kurwa, a czy Ty robisz dziecko po to, żeby później państwo Ci je utrzymywało? 

Tak więc sprawdza się tutaj idealnie stwierdzenie, że dając palec możesz stracić całą rękę. Warto jeszcze wziąć pod uwagę, że taki program obejmuje dzieci do 18 roku życia, a dalej nikt Ci już nie pomoże. Dlatego zanim nagrzejesz się na te zasrane 500 zł pomyśl co zrobisz jak Twoje dziecko skończy 18 lat? Wypierdolisz je do pracy zanim skończy szkołę bo pieniążki się skończą? Ja jestem świadoma tego, że dziecko może z domu wyfrunąć jak skończy studia czyli będzie miało około 24-25 lat. Może stwierdzić, że chce iść studiować dziennie więc przez kolejne lata Ja będę musiała mu pomóc ze swojej pensji. Nie chcę oceniać ustawy czy jest zła czy dobra. Ja tylko wyraziłam swoje poglądy, z którymi możesz się nie zgadzać bo masz do tego prawo. Natomiast Ja mam prawo mieć je w dupie i na odwrót. Generalnie są tego plusy jak i minusy ale o jedno Cię proszę. Nie sprowadzaj dziecka na świat tylko dla tych marnych 500 zł bo Twoje dziecko jest o wiele więcej warte! Natomiast jeżeli masz 2 czy 3 dzieci to nie traktuj tego jako źródła utrzymania, a jedynie jako fajny dodatek do pensji...



czwartek, 11 lutego 2016

Kilka propozycji prezentów na Walentynki na każdą kieszeń.

Cześć. Postanowiłam, że dzisiaj dodam drugi wpis w tym miesiącu o Walentynkach. Nie będzie on jednak krytyczny tak jak ostatnim razem. Raczej będzie to post, w którym być może oświecę kilka osób, które nie mają pojęcia co podarować ukochanej osobie. Propozycje, które za chwilę zobaczycie są w różnych przedziałach cenowych i myślę, że każdy coś znajdzie odpowiedniego dla siebie. Dlatego serdecznie zapraszam do czytania przyjemnej lektury.

1) Pierwszą propozycją, która jest warta uwagi to bluza, a w sumie bluzy. Ostatnio szukając prezentu dla narzeczonego natknęłam się na bluzy dla par. Fakt, nie należą one do najtańszych prezentów ale jeżeli pracujesz i możesz sobie pozwolić na wydatek rzędu około 150 zł to można powiedzieć, że trafiłeś/aś w samo sedno. Prezent nie tylko sprawi radość Twojej drugiej połówce ale Ty również będziesz mógł/mogła z niego skorzystać z racji tego, że w komplecie są dwie bluzy z ciekawymi napisami. Oprócz bluz na stronie koszulowe.com można znaleźć również piżamy lub bluzki dla zakochanych par więc chyba warto zaszaleć i kupić coś na czym samemu się również skorzysta? :-)





2) Kolejną rzeczą jaką mogę Wam zaproponować na prezent dla ukochanej osoby to zlecenie zrobienia na zamówienie fotopuzzli, poduszki lub kubka z Waszym zdjęciem. Pomysł moim zdaniem oryginalny i chyba fajnie będzie jeżeli robiąc sobie kawę lub herbatę zobaczymy na kubku naszą drugą połówkę. Jeszcze lepiej jak ułożymy puzzle z naszym wspólnym zdjęciem bo wtedy będzie rozpierała Cię duma, że dałaś/eś radę je ułożyć. Następnie zamiast chowania ich do pudełka można je przykleić na tekturę i włożyć w antyramę. 





3) Jeżeli uważasz, że dwie pierwsze propozycje są beznadziejne to spokojnie bo mam jeszcze inne pomysły. Jakiś czas temu rozmawiałam z narzeczonym, że myślałam aby zamówić mu na Walentynki romantyczny przekaz czekoladowy. Wiem, że cena jak na czekoladę jest dość duża i zależy ona od długości zamówionego telegramu ale w końcu tylko raz w roku mamy Walentynki więc nie ma co oszczędzać na ukochanej osobie. Mateusz jednak później stwierdził, że od razu zjadłby taki ładny prezent i byłoby mu później go szkoda ale czego się nie robi dla miłości co nie? :-D
Takie czekoladowe telegramy możecie zakupić na stronie czekoladowytelegram.pl





4) Większość z nas wie, że droga do serca prowadzi przez żołądek i tu można wykorzystać swoje umiejętności kulinarne. Nie będę Wam pisała co możecie przygotować bo to Wy sami dobrze wiecie co Wasza druga połówka lubi najbardziej. Uwierzcie, że pomysłów jest naprawdę dużo i nie kosztują one majątku. Jeżeli nie lubicie kupować sobie prezentów to zamiast tego możecie wspólnie coś ugotować lub upiec w kuchni, a przy tym miło spędzić razem czas. Może to głupie ale mój Mateusz zapytał mnie ostatnio co bym chciała dostać w prezencie na Walentynki? Jak możecie się domyślić poprosiłam mojego narzeczonego o to, żeby zrobił dla mnie moje ulubione włoskie danie jakim jest lasagne bolognese i to będzie dla mnie prezent. Wiem też, że zrobienie tej potrawy nie należy do najłatwiejszych przepisów ale nie jest też na tyle trudne, żeby nie móc zrobić jej samemu. Następnie świeczki zapachowe, dobry film i romantyczny klimat prawie za darmo gotowy!




5) Jeszcze inną propozycją na niedrogi prezent jest zrobienie własnoręcznie zakładki z Waszym zdjęciem do książki lub jeszcze coś bardziej kreatywnego co może naprawdę zaskoczyć Twoją drugą połówkę i jest to filmik z Waszymi wspomnieniami zebrany w całość na płycie. Film można zrobić z zebranych Waszych zdjęć z ważniejszych momentów w Waszym życiu. Pod zdjęciem możemy wkleić kilka słów za co kochamy swoją drugą połówkę wraz z piosenką, która ma dla Was obojga jakieś znaczenie. Ja pamiętam, że na początku zrobiłam taki filmik Mateuszowi i chyba nawet łezka w oku mu się zakręciła dlatego chyba warto coś pokombinować? :-)





Dałabym Wam jeszcze jeden super pomysł na prezent i jest on własnoręcznie robiony ale z racji tego, że mój Mateusz czyta moje wpisy to nie mogę niestety Wam go napisać bo będzie domyślał się co dostanie na prezent. :-P





piątek, 5 lutego 2016

Walentynki kontra przeciwnicy z bólem dupy!

Cześć. Wczorajsza gównoburza na Facebooku skłoniła mnie do napisania wpisu, który ma na celu uświadomić co niektórym pewną rzecz ale do sedna. Dosłownie za kilka dni większość z nas będzie obchodziła Walentynki. Już teraz można znaleźć na wystawach w sklepach masę serduszek i innych pierdołów dla zakochanych. Generalnie nie było by w tym nic wkurwiającego gdyby nie fakt, że najwięcej hejtują je ludzie, którzy w większości przypadków są singlami...

Jakoś tak nie mogłam przejść obojętnie obok tej całej burzy i postanowiłam, że przedstawię swój punkt widzenia. Ktoś kto z anonima napisał ten wpis stwierdził, że Walentynki są komercyjnym świętem bo powoli sklepy są zalewane towarem, który ma narysowane serce. Tylko nikt do jasnej cholery nikogo nie zmusza, żeby kupował te serduszka. Nie chcesz to nie kupuj - chyba proste nie? Po drugie nikomu też nie można zabronić, żeby jednak to serduszko kupił swojej drugiej połówce czy nawet sobie samemu. W końcu to nie w Twoim portfelu ubędzie pieniędzy więc o co to całe sranie się? W sumie to jeszcze przełknęłam ale kolejnym argumentem autora wpisu jest to, że Gimbaza będzie robić sobie w Walentynki sweet focie na pokaz, a na bank do lata połowa tych związków nie przetrwa. Kurwa, Ty tak na serio?! Widzę, że strach robić sobie zdjęcia i wstawiać je później na portal społecznościowy bo na bank jest to tylko pokazówka. Dobra, przyznaję się! Mati mnie bije ale wstawiam zdjęcia i obchodzę Walentynki na pokaz, żeby to nie wyszło na jaw! Zapewne po tym wpisie dostanę podwójnie ale no muszę się komuś przecież wygadać. 

Oczywiście jest to ironia, żeby nie było. Widzę również, że autor wpisu jest jasnowidzem i wie, że połowa tych związków nie przetrwa, a nawet jeśli nie przetrwa to co Ci kurwa do tego? Każdy ma prawo być szczęśliwy chociażby przez chwilę i nikt nie ma prawa drugiej osobie tego zabraniać, a tym bardziej włazić z butami w cudze życie ale to nie wszystko. Autor stwierdził, że wstawianie zdjęć na portalach społecznościowych jest to chwalenie się i ogólnie brak dojrzałości. Po prostu brak słów! To czyli nawet z mojej strony celebrowanie Walentynek i wstawianie zdjęć oznacza brak dojrzałości? Wydało się, że przez ponad 5 lat okłamuję sama siebie i jestem niedojrzała bo wstawiam zdjęcia z chłopakiem na pokaz na swoje konto na Facebooku. W ogóle najlepiej przestanę obchodzić wszystkie święta bo to wszystko jest sztuczne i na pokaz. Wychodzi na to, że dzień mamy, babci i dziadka też jest jednym wielkim kłamstwem i komercją bo przecież półki sklepowe zalewane są wtedy różnymi rzeczami przygotowanymi z myślą o tych świętach. Później na pokaz ktoś niedojrzały wstawia zdjęcie z babcią, dziadkiem lub mamą na Facebooka. 

To, że ktoś obchodzić będzie kolejną rocznicę ślubu i wstawi zdjęcie na portal społecznościowy to też jest na bank na pokaz i po co to obchodzić? Po co obchodzić urodziny czy imieniny skoro to wszystko jest fałszywe, niedojrzałe i zakłamane? Ja jedynie mogę współczuć autorowi smutnego życia bo widocznie jeszcze się nie zakochał tak na zabój. Nie chodzi tutaj o pokazówkę ale o to, żeby tym cholernym serduszkiem sprawić uśmiech na twarzy ukochanej osobie. Walentynki są dla mnie świętem takim samym jak każde inne i nikt nie ma prawa do oceniania tych co je obchodzą. Nie chcesz świętować to nikt Cię do tego nie zmusza ale nie zabraniaj tego innym. Ktoś 5 lat temu mógł powiedzieć mi i mojemu partnerowi to samo, że na bank się rozejdziemy po Walentynkach i jest to na pokaz. Szkoda tylko, że ten pokaz trwa już ponad 5 lat i jakoś trwa dalej. Jeżeli byłabym bardzo nieszczęśliwa nie byłabym z tym człowiekiem. Dlatego nie rozumiem tego całego hejtu wokół Walentynek! W normalne dni kocham tak samo i nie robię tego na pokaz. Tak jak kiedyś nie było komputerów i zdjęcia były w albumach w formie papierowej, a teraz zdjęcia są na Instagramie czy Facebooku w formie elektronicznej i nie jest to chwalenie się.

Autor pisze o dojrzałości, a tak naprawdę sam pokazał, że nic o niej tak naprawdę nie wie. Jeżeli byłby dojrzały to olałby to ciepłym moczem, a nie wymądrzał się na Facebooku w dodatku anonimowo!






poniedziałek, 1 lutego 2016

Problemy z paznokciami? Na ratunek przychodzi terapia regenerująca i przyspieszająca wzrost paznokci od DermoFuture Precision.

Cześć. Pierwszy w tym miesiącu wpis będzie o produkcie, który już jakiś czas temu miałam w planach Wam polecić ale do rzeczy. Co jakiś czas mam przyjemność testować nowy kosmetyk i tym razem padło na kurację do paznokci od marki DermoFuture Precision. Jak dobrze wiecie należę do osób, które nie kierują się tylko i wyłącznie opinią innych osób. Już od dzieciaka byłam taką Zosią Samosią co musiała sama coś sprawdzić na własnej skórze, żeby być pewnym na 100%. Zapewne zastanawiacie się również dlaczego tym razem akurat wybór padł na ten produkt? Na to pytanie i nie tylko znajdziecie odpowiedź w poniższym tekście...

Pamiętam jak za dzieciaka, a nawet w późniejszym wieku obgryzałam paznokcie. Nikt nie był w stanie mnie tego brzydkiego nawyku oduczyć. Najgorzej było przed sprawdzianami lub ważniejszymi momentami w życiu. Siedziałam i paznokcie obgryzałam aż do momentu kiedy już tak naprawdę nie było co obgryzać. Może Ci się to wydać chore ale to jest uzależnienie równie silne jak palenie papierosów i siedzi to w głowie. W pewnym momencie jak już z paznokci nic nie zostawało to przerzucałam się na obgryzanie skórek wokół paznokci ale to już wtedy spać po nocach z bólu czasami nie mogłam. Nie pamiętam jaki dokładnie przełom nastąpił, że przestałam obgryzać paznokcie tak z dnia na dzień ale chyba tak sama z siebie postanowiłam, że przestanę i już. Nie działały na mnie prośby Mateusza o to, żebym przestała obgryzać bo narzeczony sam stwierdził po pewnym czasie, że i tak go nie słucham. 

Raczej był to moment, w którym co raz więcej osób zaczęło robić sobie paznokcie hybrydowe i zaczęłam zazdrościć innym ale nie tak negatywnie. Raczej w taki sposób, że sama postanowiłam się wziąć w garść i zadbać o swoje paznokcie. Owszem mogłam iść do kosmetyczki założyć tipsy i na to nałożyć żel ale co z tego jak niszczy to tylko płytkę paznokcia, a mi zależało na tym, żeby moje paznokcie stały się w końcu zdrowe i długie. Zaczęłam zapuszczać i jakoś tak rosły ale w pewnym momencie jak już osiągały wymarzoną długość któryś zawsze musiał mi się złamać. Dlatego w tym przypadku nie żałuję tego, że wybrałam właśnie terapię regenerującą i przyspieszającą wzrost paznokci od marki DermoFuture Precision. Terapia może nie przyspieszy znacznie wzrostu paznokci ale na 100% utwardza płytkę paznokcia przez co trudniej go złamać. Dodatkowo chroni płytkę przed urazami i zniszczeniami zewnętrznymi, które mogą się wydarzyć nawet podczas zwykłego zmywania naczyń. 

Kolejną rzeczą, którą zauważyłam jest to, że paznokcie przestały się rozdwajać i wyglądają zdrowo co mnie cieszy. Dużym plusem tej terapii jest również to, że mogą ją spokojnie używać osoby chodzące jeszcze do szkoły, ponieważ jest bezbarwna więc nauczyciele nie będą się czepiać. Wiadomo też, że dużą rolę w naszym życiu odgrywa zdrowy tryb życia. Dlatego osoby, które jedzą tylko i wyłącznie śmieciowe żarcie niech nie liczą na wielkie cuda. Może i paznokcie będą twardsze ale na pewno nie zdrowsze, a jak dobrze wiemy zaczynać należy zawsze od tego co wewnątrz. Nigdy na odwrót! Oczywiście to co na zewnątrz jest również bardzo ważne ale to wnętrzem zatrzymujemy przy sobie drugą osobę. Tak samo jeżeli nie zadbamy o paznokcie od wewnątrz nie zmieniając stylu odżywiania na zdrowy to nie oczekujmy super efektów po tej kuracji. Najpierw trzeba coś dać od siebie, żeby później móc coś dostać od losu!

Nie dam więc Wam tu  żadnej rady na temat jak przestać obgryzać paznokcie bo to siedzi tylko i wyłącznie w Waszych głowach i to Wy musicie chcieć to przede wszystkim zmienić. Ja tylko mogę podsunąć Wam dobry produkt, który po części ułatwi Wam zrobienie pierwszego kroku ku pięknym paznokciom!